14.09.2007 operacja "WIELKI KRUK"

... z wielką szczykawą w ręku a pabulonem w środku Wink

Mortis + Slayer = dobry koncept. Do wprowadzenia następnym razem Wink

Też uważam, że NATO miało za mało czasu. Atakujących w miejscu może przytrzymać jeden snajper, a brak kamuflażu części ekipy nie jest wielkim handicapem, bo można ich wstawić do obrony bunkra. Z drugiej strony trochę się wlekliśmy, ale lepsze to niż wyjść pod lufę jak ekipa idąca środkiem podczas walki o wzgórze Razz

Generalnie opcja z medykami była spoko, chociaż wiele się nie namedykowałem.

Jean: To, że się wlekliśmy, to tylko Twoje subiektywne odczucie. Jakiś czas temu czytałem wywiad z żołnierzem australijskich sił specjalnych (coś jak delta force) i on mówił, że jak się poruszali w dżungli, to szli tempem 500 metrów na godzinę. Czy jakoś tak. Więc ogólnie to zajebiście wolno. A my jak wiesz, nie mamy ich przeszkolenia ani ich rutyny. Poza tym brak maskowania to średni problem. Kulki z kałacha lecą równie celnie i daleko.

Mam pomysł na scenarke. Zaraz napiszę...

szkoda że wszyscy broniący nie schowali sie do bunkra..... nooob

Mortis: Tak, ale pewnie oni nie mają 40 minut ograniczenia czasu Wink

Chodziło mi o to, że jak na ten deadline szlismy dośc powoli. Inna sprawa, że nie wiedzieliśmy kiedy zaczął tykać licznik, bo ten pierwszy strzał był jakiś tajemniczy.

Przyznaję, że wprowadzenie przeze mnie tego motywu z pierwszym strzałem było kompletnym idiotyzmem. Był to poważny i mylący dla was błąd. W przypadku kiedy będziemy jeszcze kiedyś rozgrywać ten scenariusz poprostu umówimy się co do startu. Przepraszam za to nieudogodnienie Wink

Warto mieć chociażby gwizdek... zauważyłem, że na forcie dźwięk się roznosi w dziwny sposób - np. kompletnie nie słychać krzyku, jeżeli dwie osoby są przedzielone wałem. Gwizdek pewnie by było słychać.

Jednak 40 minut od czasu rozdzielenia się grup, to zdecydowanie za mało. Trzeba dojść (2/3 minuty) i zawsze jest sporo zastanawiania się nad tym jak iść i jak się podzielić w ramach danego teamu. Pierwszy strzał jest dość enigmatyczny, bo ostatnio to miał być niby strzał z jakiegoś springa, który jest kompletnie niesłyszalny i nie wiadomo, czy nawet był on w kierunku naszym, czy ktoś sobie tak po prostu strzelił albo mu się zdawało, że kogoś widzi, a był to zając.
Myślę, że najlepiej zsynchronizować (ale to taktycznie brzmi Very Happy

) zegarki i wyznaczyć jakąś godzinę, od której zaczyna się liczyć czas.

Jeśli już to nie do zająca a królika Wink

Na forcie mieszka królik.
Myślę że 40 min. jest ok - wymaga po prostu odrobiny zdecydowania...